Krakbet ponownie mistrzem Krakowa
W rozegranym wczoraj finale Krakowskiej Ligi Futsalu Wisła Krakbet obroniła tytuł mistrzowski. Nasza drużyna niestety nie dała rady dorównać przeciwnikowi.
Pierwszy mecz finałowy zakończył się wynikiem 1:2
Wisła Krakbet Kraków - Kupczyk Darkomp Kraków
8 : 3 (3 : 3)
bramki dla Kupczyk Darkomp: Powroźnik, Czech, Kozieł
bramki dla Wisły Krakbet: Marzec, Brak, Korczyński, Szłapa (2), Pater (2), Mirga
skład Kupczyk Darkomp: Augustyn, Kocot - Kossak, Kozieł, Czech, Badoń, Kryger, Słupek, Seweryn, Pawłowski, Powroźnik.
skład Wisły Krakbet: Dworzecki, Bobka - Kusia, Szymanowski, Pater, Nocoń, Szłapa, Korczyński, Marzec, Mirga, Brak, Majcherczyk.
W rozegranym wczoraj rewanżowym meczu finałowym ulegliśmy wysoko podopiecznym Błażeja Korczyńskiego.
Początek należał do nas - mając zaliczkę z pierwszego pojedynku powiększyliśmy ją już w 2 minucie. Powroźnik soczyście wrzucił piłkę w pole karne z autu i piłka po brzuchu Mirgi wpadła do siatki obok bezradnego Dworzeckiego.
Szybko do remisu doprowadził jednak Marzec, który dwukrotnie dobijał piłkę po strzale Kusi z 15 metrów.
Gdy w 13 minucie po strzale Powroźnika i dobitce Czecha wyszliśmy znowu na prowadzenie stało się jasne, że w rywalizacji o mistrzostwo nie będzie konieczna dogrywka. Przy tym golu nie popisała się defensywa Krakbetu, która przyglądała się jedynie układającemu sobie piłkę do dobitki Czechowi.
Obrońcy tytułu wzięli się jednak do pracy i już kilkadziesiąt sekund później rozpoczęli skuteczną pogoń za wynikiem.W 14 minucie kuriozalnego gola puścił Augustyn, który nie wiedzieć czemu został zaskoczony lekkim strzałem zewnętrzną częścią stopy i to zza pola karnego. Strzelcem tego jakże ważnego dla Wisły gola okazał się Brak.
Zespół Roberta Nazarewicza dobrą grę w pierwszych minutach okupił aż pięcioma przewinieniami i już w 15 minucie rozpoczęła się cała seria przedłużanych karnych.
Pierwszego i trzeciego zmarnowali odpowiednio Pater i Korczyński (Augustyn obronił) ale tego drugiego na gola dającego prowadzenie zamienił grający szkoleniowiec Krakbetu.
Wicemistrzowie nie poddali się jednak i mimo ciężaru gry bez możliwości faulu, zdobyli przed przerwą gola wyrównującego. Z szybkim kontratakiem ruszyli Kozieł z Powroźnikiem. Pierwszy strzelał Powroźnik ale sparowaną przez Dworzeckiego piłkę do siatki posłał Kozieł.
Po zmianie stron losy pojedynku w swoje ręce wzięli już (niestety) gospodarze, a bohaterem Krakbetu okazał się Szłapa, który wypracował bezpieczną zaliczkę dla swojego zespołu.
Wisła rozpoczęła drugą odsłonę ze sporym rozmachem. W 26 minucie niesygnalizowanym strzałem czubkiem buta Augustyna zaskoczył przez nikogo nie atakowany Szłapa, który w podobny sposób podwyższył na 5:3 sześć minut później.
Gole dla Krakbetu paść mogły także i w międzyczasie ale najpierw atomowe uderzenie Korczyńskiego w samo okienko w ostatniej chwili sparował Augustyn, potem piłkę z linii bramkowej po przypadkowym uderzeniu Noconia klatką piersiową z linii bramkowej wybijał Kryger i wreszcie po prostopadłym podaniu Korczyńskiego, o centymetry pomylił się Pater.
Ostatnią szansę na podjęcie jeszcze walki o tytuł w 33 minucie wypracował Kozieł ale Dworzecki końcówkami palców zmusił futbolówkę do opuszczenia placu gry tuż obok jego bramki.
Rewanż wiślaków był bezlitosny. Nocoń odebrał piłkę Koziełowi i Pater stanął oko w oko z Augustynem wieńcząc ten pojedynek golem na 6:3.
W 35 minucie trener Nazarewicz wycofał bramkarza ale mądrze broniący się w końcówce gospodarze nie dość, że nie dopuścili do większego zagrożenia swojej bramki to jeszcze sami zdobyli dwa gole trafiając do pustej bramki. Na 7:3 po stracie Kozieła trafił Mirga, a wynik na 40 sekund przed końcem ustalił Pater.
Po raz drugi z rzędu Kupczyk przegrywa rywalizację o mistrza Krakowa właśnie z Krakbetem choć w tym roku, po tym pierwszym spotkaniu wydawało się, że losy finału są wciąż sprawą otwartą. Ten dzisiejszy rewanż troszeczkę zburzył tą tezę.
Tomasz Kozieł: Faktem jest, że po tym pierwszym pojedynku byliśmy optymistycznie nastawieni na rewanż i bardzo chcieliśmy wygrać po raz drugi no ale mecz zweryfikował nasze plany. O naszej porażce zadecydowały bardzo proste, a wręcz głupie błędy w defensywie. Prowadziliśmy już w tym meczu 3:2 i mieliśmy otwartą drogę do mistrzostwa no ale potem po wspomnianych błędach straciliśmy kolejne gole i w konsekwencji, w końcówce musieliśmy wycofać bramkarza. Jeszcze co prawda przy stanie 5:3 miałem okazję by zniwelować straty no ale cóż nie udało się i po wycofaniu bramkarza losy spotkania rozstrzygnęły się ostatecznie.
[źródło własne, Futbol-Małopolska ]
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.