Zwycięstwo na rozpoczęcie rundy wiosennej
Nasza drużyna udanie zainaugurowała rundę wiosenną. Na pierwszy ogień poszła Pogoń 04 Szczecin.
Kupczyk Darkomp Kraków - Pogoń 04 Szczecin
6 : 3 (3 : 1)
bramki dla Kupczyk Darkomp: Podgórski (2), Kozieł (2), Dąbrowski (2)
bramki dla Pogoń 04: Jurczak, Moskaliuk (k), Mikołajewicz
skład Kupczyk Darkomp: Groszak, Augustyn - Czech, Powroźnik, Kozieł, Słupek - Pawłowski, Podgórski, Musiał, Dąbrowski oraz Kryger, Zając
skład Pogoń 04: Kubrak - Lewandowski, Żebrowski, Mikołajewicz, Kubik, Tubacki, Jurczak, Maćkiewicz, Moskaliuk, Bernardo, Koszmider
Wracamy do gry! Stosunkowo łatwo pozbawiliśmy szczecinian szans na zwycięstwo choć najlepszy okres naszej gry przypadł na końcówkę pierwszej połowy. Wcześniej bowiem na parkiecie niewiele się działo.
Oba, przebudowane nieco zimą zespoły wyraźnie badały się nawzajem, w efekcie momentami wiało nudą. W pierwszych minutach byliśmy bardziej aktywni i choć Podgórski huknął w słupek, a Dąbrowskiemu celownik odmówił posłuszeństwa dosłownie o milimetry, to już po 5 minutach mieliśmy na swoim koncie cztery przewinienia. Wykorzystać ten fakt próbowali podopieczni Gerarda Juszczaka ale tylko dwukrotnie udało im się zagrozić bramce Groszaka.
W 10 minucie po prostopadłym podaniu Żebrowskiego, golkipera krakowian przelobować próbował Kubik, a kolejną okazję Pogoń już wykorzystała. Wcześniej jednak, gola zdobyła nasza drużyna.
W 12 minucie rozegrali sprytną akcję, którą zwieńczył Podgórski. Musiał zagrywał z autu do Dąbrowskiego, a ten na pamięć zagrał na długi słupek do stojącego tam "Kuby".
Do remisu w 16 minucie dość nieoczekiwanie doprowadził Jurczak, który w potwornym zamieszaniu w naszym polu karnym wepchnął futbolówkę do siatki.
Nasze kłopoty rozpoczęły się od nieporozumienia Czecha z kolegami w defensywie, w efekcie bardzo groźnie zza pola karnego uderzył Kubik, dobijał jeszcze piłkę Mikołajewicz ale ta wciąż tańczyła na naszym przedpolu bramkowym. Przytomnością umysłu wykazał się jednak Jurczak i zakończył spore zamieszanie trafiając do siatki.
Mecz nieco ożywił się i końcówka pierwszej odsłony zdecydowanie należała do Kupczyka. Już kilkanaście sekund po golu Jurczaka solową akcję precyzyjnym uderzeniem w okienko z lewej strony pola karnego wykończył Kozieł, a na 3:1 trafił czujny Dąbrowski, który niesygnalizowanym ruchem nogi dziubnął futbolówkę spod nóg wyprowadzającego akcję Lewandowskiego i zaskoczony Kubrak nie miał żadnych szans. Do szatni mogliśmy schodzić z bardziej pokaźnym prowadzeniem ale po podaniu Podgórskiego, w niesamowity wręcz sposób niemal z linii bramkowej spudłował Musiał.
Wynik drugiej połowy błyskawicznie otworzyć mógł Czech ale po jego dośrodkowaniu z końcowej linii boiska w dużym zamieszaniu tuż obok słupka poza końcową linię wyekspediował jeden z obrońców.
W 25 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Pawłowski i choć Kubrak sparował piłkę to dopadł do niej Dąbrowski i strzałem z obrotu podwyższył prowadzenie na 4:1.
Na odpowiedź gości znów nie trzeba było długo czekać. W 27 minucie Pawłowski faulował w polu karnym Tubackiego i z krótkiego karnego na 4:2 trafił Moskaliuk.
Pogoń wyczuła pismo nosem i choć w jej grze brakowało agresji i pressingu, to cofnięty na własną połowę Kupczyk przyjął kilka nieprzyjemnych ciosów. Ciosów, które znakomicie blokował Groszak. Trzykrotnie powstrzymywał w doskonałych sytuacjach Mikołajewicza, bronił też potężne strzały Moskaliuka ale swoje robili też zawodnicy nasi ofensywni.
W 36 minucie w podręcznikowy wręcz sposób rywala oszukał Kozieł z Powroźnikiem. Rozegrana między nimi akcja na jeden kontakt zakończyła się golem tego pierwszego.
Na 6:2 trafił do pustej bramki z własnej połowy Podgórski wykorzystując wykonany przez Gerarda Juszczaka 15 sekund wcześniej manewr wycofania bramkarza.
Na 20 sekund przed końcem jeszcze pokonać o dziwo dał się Groszak ale gol toczącego z naszym bramkarzem bezskuteczny dotąd bój Mikołajewicza nie odmienił w żaden sposób losów spotkania.
Nasza drużyna znakomicie rozpocząła 2011 rok niwelując poważną stratę do uciekających rywali.
Gratuluję zwycięstwa. Rewanż za jesienną porażkę w Szczecinie udał się wam w pełni.
Robert Nazarewicz: Dziękuję za gratulacje choć należą się one przede wszystkim całej drużynie, która spisała się w tym meczu bardzo dobrze. Owszem, rewanż nam się udał, a było się za co rewanżować. Jesienią w Szczecinie prowadziliśmy już 2:0 by na 15 sekund przed końcem stracić gola na 2:3 i co gorsza od tego spotkania zaczęła się nasza passa dobrych początków spotkań i kiepskich końcówek. W efekcie strzelaliśmy dużo goli ale jeszcze więcej ich traciliśmy. Mam nadzieję, że wiosną tak to już nie będzie wyglądało. Niemniej z Pogonią straciliśmy trzy bramki i w zasadzie każdej z nich mogliśmy uniknąć bo padły albo po błędzie w kryciu bądź w wyniku nie doskoczenia przez naszego zawodnika do autora bramki. Poza tym, dobrze spisaliśmy się w ofensywie, zdobyliśmy sześć goli i to także bardzo cieszy.
Dziś moją uwagę zwróciła właśnie ta lepsza gra w defensywie. Lepsza oczywiście z tego powodu, że popełniła niewiele błędów indywidualnych, po których jesienią traciliście mnóstwo bramek. Wydaje się, że Maciej Musiał i Piotr Powroźnik to tacy zawodnicy jakich pan potrzebował w formacji obronnej. Inna sprawa, że pewności siebie dodają znakomite interwencje Łukasza Groszaka.
R.N.: Dokładnie, wszyscy ci trzej zawodnicy są bardzo doświadczeni ale my świadomi naszych słabości jesienią, zrobiliśmy sobie dokładną analizę straconych goli i wyszło nam, że potrzebujemy pracować przede wszystkim nad grą defensywną. W ataku bowiem mamy kilku bardzo dobrze wyszkolonych zawodników, którzy wiedzą co zrobić z piłką i tu jakby mniej martwię się o naszą grę. Liczę, że Musiał, Powroźnik i Groszak to odpowiedni ludzie do osiągnięcia tego celu, do poprawy gry w defensywie.
Łukasz Groszak to chyba najgłośniejszy zawodnik na boisku. Krzyczy, podpowiada i przede wszystkim mobilizuje drużynę przez cały mecz. To chyba taki dobry duch zespołu?
R.N.: Łukasz takie też ma zadanie. Jako bramkarz najwięcej widzi na boisku i jestem bardzo zadowolony z jego postawy w bramce. Zadowolony z kierowania drużyną, mobilizowania jej niemal w każdym momencie noi jego interwencji. Zresztą wydaje mi się, że udało nam się stworzyć grupę 14 ludzi, którzy wiedzą jaki postawiliśmy sobie cel i będą robić wszystko by go osiągnąć. Nie bez znaczenia jest też naprawdę dobra atmosfera w zespole, to na pewno wykonanie tego zadania nam ułatwi.
Rok 2011 lepiej dla waszego zespołu zacząć się chyba nie mógł. Zwycięstwo w międzynarodowym turnieju o Puchar Ferax-u, wygrana w pierwszym finałowym meczu Krakowskiej Ligi Futsalu z Wisłą Krakbet noi ta wygrana z Pogonią, która pozwoli wam dołączyć do pozostałych zespołów walczących o ligowy byt.
R.N.: Bardzo się cieszę, że do tego turnieju udało nam się w ogóle dostać bo tak naprawdę to było nasze jedyne przetarcie przed ligą, okazja by zgrać drużynę. Rozegraliśmy tam pięć spotkań i była to znakomita okazja by skonsolidować mocno przemeblowany przecież skład. Turniej ten pokazał, że ci piłkarze szybko się zgrają, bo też i znają się ze wspólnych występów w przeszłości. Potem przyszła wygrana w pierwszym meczu z Krakbetem ale najważniejszą wygraną osiągnęliśmy z Pogonią, bo powinna ona podnieść zespół na duchu i pozwoli wygrywać kolejne mecze. A wygrywać musimy bo mimo tej wygranej wciąż jesteśmy czerwoną latarnią ligi.
Odnieśliście niezwykle cenne zwycięstwo z Pogonią, cenne nie tylko ze względu na trzy punkty ale i z przyczyn czysto futsalowych. Udało się wykorzystać większość okazji bramkowych, a i w defensywie uniknęliście większej ilości tzw. baboli.
Maciej Musiał: W okresie przygotowawczym skupiliśmy się w zasadzie tylko na grze w obronie bo ten elemenent wbrew pozorom kulał najbardziej. Drużyna strzelała pokaźną ilość goli ale traciła ich jeszcze więcej. Myślę, że nasza praca powoli procentuje, z Pogonią straciliśmy trzy bramki i trzeba uczciwie przyznać, że straciliśmy je jeszcze trochę zbyt łatwo zwłaszcza, że rywal okazji strzeleckich zbyt wielu nie miał ale uważam, że efekt końcowy można uznać za zadowalający. Najważniejsze że wygraliśmy mecz z gatunku tych, które wygrać trzeba, bo dzięki temu zachowaliśmy szanse na utrzymanie się w Ekstraklasie.
Wraz z Piotrem Powroźnikiem byłeś dziś jednym z najpewniejszych punktów w drużynie choć z drugiej strony patrząc, trudno nie czuć się pewnie mając za plecami takiego bramkarza jak Groszak, który wręcz szalał w bramce.
M.M.: Łukasz Groszak jest bez wątpienia bardzo dużym wzmocnieniem dla tego zespołu i nie da się ukryć, że to dodaje pewności siebie zawodnikom grającym tuż przed nim. Co do Powroźnika i mojej osoby to naszym zadaniem w tej drużynie jest w zasadzie tylko i wyłącznie kierowanie grą w defensywie, Piotrek w jednej czwórce, a ja w drugiej i wydaje mi się, że oboje spełniliśmy w tym meczu swoje zadanie bardzo dobrze co nie oznacza, że nie czeka nas jeszcze sporo pracy.
Jednym z atutów Kupczyka w rundzie wiosennej teoretycznie powinno być to, że gracie aż sześć meczów na własnym parkiecie i to w większości z zespołami z dolnych rejonów tabeli. Zanim jednak te ekipy zaczną do was przyjeżdżać, czekają was dwa bardzo trudne pojedynki. U siebie z mistrzem Polski Akademią Pniewy oraz wyjazd do Katowic na mecz z nieobliczalnym Jango.
M.M.: W tej chwili nie patrzymy tak daleko w przyszłość. Teraz skupiamy się na przygotowaniach do meczu z Akademią, jedną z dwóch najsilniejszych moim zdaniem drużyn w Polsce. Zrobimy wszystko by wygrać z Akademią bo jesteśmy w takiej sytuacji, że zdobyczy punktowych szukać musimy z każdym rywalem. Natomiast tak jak wspomniałem wcześniej, nie interesują nas w tej chwili kolejni rywale, będziemy o nich myśleć po każdym kolejnym rozegranym spotkaniu.
Na koniec dość prozaiczne pytanie. Czy Pogoń była dla was wymagającym rywalem? Ja osobiście po grze tej drużyny spodziewałem się nieco więcej.
M.M.: Wiemy, że zespół Pogoni jest typową drużyną własnego parkietu i na wyjazdach ich gra traci na jakości. My jednak walczyliśmy w tym meczu przede wszystkim ze sobą. Odniosłem wrażenie, że pierwsze dwie zmiany były w naszym wykonaniu bardzo nerwowe i statyczne stąd może Pogoń w tym okresie sprawiała lepsze wrażenie ale z biegiem czasu nasza gra poprawiała się i myślę, że w przekroju całego meczu byliśmy po prostu zespołem lepszym. A co do Pogoni to nie jest to w żadnym wypadku zespół słaby tyle tylko, że jego największym atutem jest gra na własnym parkiecie.
[źródło własne, Futbol-Małopolska ]
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.