Wielkie derby, wielki półfinał
Wisła Krakbet Kraków - Kupczyk Darkomp Kraków
6 : 4 (3 : 2)
bramki dla Kupczyka: Kozieł, Pawłowski, Dąbrowski, Czech.
bramki dla Wisły: Douglas, Korczyński, Kusia, Mirga, Pater, Szłapa.
skład Kupczyka: Groszak, Kocot - Powroźnik, Słupek, Kozieł, Zając, Dąbrowski, Podgórski, Pawłowski, Czech, Musiał, Kryger.
skład Wisły: Nawrat, Dworzecki - Douglas, Filipczak, Korczyński, Kusia, Mirga, Nocoń, Pater, Słonina, Szłapa, Szymanowski.
Drabinka Pucharu Polski skojarzyła w półfinałach obie krakowskie drużyny występujące na co dzień w ekstraklasie. I po raz kolejny, bez względu na różnice jakie dzielą Wisłę Krakbet od Kupczyka Darkomp w ligowej tabeli, obie drużyny stworzyły pasjonujące widowisko. Była to jednocześnie futsalowa inauguracja dla hali TS Wisła przy ul. Reymonta w Krakowie. Charakterystyczna, bo krótka hala Wisły sprzyjała twardej walce i notorycznej wymianie ciosów. Tak też wyglądał pierwszy kwadrans gry. Już pierwsza akcja Kupczyka mogła przynieść powodzenie. Groszak posłał prostopadłą piłkę i po główce jednego z obrońców minęła nieoczekiwanie Nawrata ale Dąbrowskiemu nie udało się wykorzystać znakomitej okazji. Odpowiedź gospodarzy była od razu skuteczna. Szłapa zagrywał z kornera, a Douglas huknął z pierwszej piłki i zmylony rykoszetem Groszak wyciągał ją z siatki. Szybko do remisu doprowadził jednak Kupczyk i to w bardzo podobnych okolicznościach. Tym razem po atomowym strzale Kozieła, rykoszet utrudnił interwencję Nawratowi. To był jednak początek emocji. Wkrótce bowiem po składnej akcji Pawłowskiego z Musiałem, z bliska spudłował Pawłowski, a i Powroźnikowi po błędzie Douglasa przyszło mierzyć się z dogodną okazją strzelecką. Gola jednak zdobyli skuteczniejsi tego wieczoru wiślacy. Lewą flanką przedarł się Pater i wyłożył piłkę Korczyńskiemu, który musiał przywrócić prowadzenie swojej drużynie. Szybkie tempo i olbrzymia stawka sprzyjała widowisku. Na parkiecie mnóstwo było ostrych starć i mało brakowało, a za atak na rywala bez piłki z boiska wylecieliby Filipczak i Kusia. Posypały się jednak tylko żółte kartki co zwiastowało jeszcze więcej emocji. Piorunująca była 13 minuta. Najpierw po długiej akcji Kupczyka i podaniu Krygera do remisu doprowadził Pawłowski ale dosłownie 10 sekund później precyzyjnym strzałem z 15 metrów od słupka na 3:2 trafił Kusia. Na koniec niesamowitej wymiany ciosów, w słupek po dośrodkowaniu Kozieła trafił z najbliższej odległości Czech. Ten pierwszy kwadrans wyraźnie zmęczył obie ekipy bo już do końca pojedynku na okazje bramkowe czekano z nieco większym utęsknieniem. Na szczęście nie brakowało goli, a losy zwycięstwa ważyły się do samego końca. Mało tego, w tej drugiej odsłonie w poważnych opałach znaleźli się wiślacy. W 26 minucie bowiem trafił Dąbrowski, a dwie minuty potem po dośrodkowaniu Słupka z kornera, pięknym wolejem prowadzenie Kupczykowi dał Czech. Wicemistrz Polski nie pozwolił jednak Kupczykowi na nic więcej i w ostatnich 10 minutach rozstrzygnął losy spotkania na swoją korzyść. W 29 minucie sytuację sam na sam z Kocotem (zastąpił w przerwie kontuzjowanego Groszaka) wygrał Mirga, a w 36 minucie na 5:4 z przedłużanego karnego trafił Pater. Potem w doskonałych sytuacjach pudłowali jeszcze Douglas, Szłapa i Powroźnik, a na 2 minuty przed końcem Robert Nazarewicz wycofał bramkarza. Kupczyk wymieniał jednak dziesiątki podań ale nie był w stanie przedrzeć się przez mądrze broniących się piłkarzy Białej Gwiazdy. Ostatnim akordem tego pojedynku był gol Szłapy, który obsłużony kapitalnym wyrzutem piłki przez Nawrata trącił tylko lekko głową piłkę stojąc na linii bramkowej... Kupczyka.
Pojedynki Wisły z Kupczykiem nie od dziś przyprawiają kibiców o dreszczyk emocji. Nie inaczej było w półfinale Pucharu Polski ale wciąż zespołem lepszym okazuje się Wisła, która w składzie ma kilku reprezentantów kraju. Kupczyk po raz kolejny udowodnił swoją siłę i to, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi w tym kraju. Mimo wyrównanej gry wciąż jednak górą okazują się podopieczni Błażeja Korczyńskiego, którzy tuż po tym spotkaniu udekorowani zostali srebrnymi medalami za wicemistrzostwo Polski. A już w niedzielę futsalowcy Białej Gwiazdy mają nadzieję ograć czarnego konia Pucharu Polski Gattę Zduńska Wola (która sprawiła kolejną sensację ogrywając brązowego medalistę ekstraklasy Rekord Bielsko Biała) i sięgnąć po to trofeum. Nie zawiodły też trybuny wypełnione po brzegi przez fanów Białej Gwiazdy. Cały mecz odbywał się przy ich ogłuszającym dopingu, a całość można śmiało określić jako reklamówkę polskiego futsalu.
Robert Nazarewicz: Ten mecz był na pewno znakomitą promocją futsalu w Krakowie. Stoczyliśmy wyrównany bój z bądź co bądź wicemistrzem Polski i na pewno za swój zespół wstydzić się nie muszę. Wynik był na styku niemal do samego końca, a wygrała Wisła bo była zespołem skuteczniejszym.
Błażej Korczyński: Zgodzę się z Robertem, że ten mecz był fajną promocją tej dyscypliny tym bardziej, że dopisali dziś kibice i mam nadzieję, że będziemy mogli tu grać kolejne mecze i wierzę, że liczba widzów może być jeszcze większa. Obejrzeliśmy bardzo wyrównany i zacięty bój z dużą ilością walki bo ta hala sprzyja takim właśnie widowiskom. Nie raz już powtarzałem, że przy spotkaniach derbowych często gęsto nie można patrzeć kto jakie miejsce zajmuje w tabeli. Inna sprawa, że Kupczyk z tym składem i grą zajmuje zdecydowanie zbyt niskie miejsce w ekstraklasie. Myślę, że drużyna ta pokutuje za nieudaną rundę jesienną. Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy i taka też ona była. Cieszy to, że w tej końcówce udało się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Pierwszy półfinał zakończył się zwycięstwem Gatta Zduńska Wola
Rekord Bielsko-Biała - Gatta Zduńska Wola
2 : 7 (2 : 5)
Wielki finał: Wisła Krakbet Kraków - Gatta Zduńska Wola
[źródło własne, Futbol-Małopolska ]
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.