Przegrywamy u siebie z Clearex'em
Sobotnia porażka z drużyną z Chorzowa kosztowała nas spadek o jedno oczko. Szkoda, bo porażka FC Jango z GKS Tychy dałaby nam ósmą pozycję w tabeli.
Kupczyk Darkomp Kraków - Clearex Chorzów
4 : 5 (1 : 4)
bramki dla Kupczyk Darkomp: Ficek , Seweryn , Podgórski (2)
bramki dla Clearex: Wojciechowski (2), Ficek, Wojtyna, Hajnc
skład Kupczyk Darkomp: Groszak - Powroźnik, Słupek, Zając, Kozieł oraz Augustyn - Musiał, Dąbrowski, Podgórski, Kryger, Seweryn, Pawłowski
skład Clearex: Ulfik, Pstrusiński - Wojtyna, Wojciechowski, Salisz, Grecz, Borowski, Zieliński, Ficek, Wiśniewski, Hajnc, Gaweł
W sobotni wieczór nasza drużyna rozegrała najsłabszy w rundzie wiosennej mecz prezentując rywalowi minimum cztery gole.
W 5 minucie objeliśmy prowadzenie. Pawłowski otrzymał precyzyjną wrzutkę z rzutu rożnego i huknął z woleja w kierunku bramki Ulfika. Piłka jednak trafiła po drodze w Ficka i zupełnie zmieniając kierunek lotu, wpadła do siatki chorzowian.
Odpowiedź Clearexu była wręcz zabójcza. Kilkadziesiąt sekund potem Dąbrowski dał się z łatwością ograć Wojciechowskiemu i ten zaskoczył Groszaka uderzeniem zza pola karnego. Piłka po rykoszecie od rąk bramkarza, wtoczyła się leniwie do siatki.
Jeszcze dobrze nie zdołaliśmy podnieść się po utracie pierwszego gola, a straciliśmy momentalnie drugiego i to znów po rykoszetach. Na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Zieliński i piłka zaczęła tańczyć w polu karnym między nogami zawodników. Ostatni trącił ją jednak Ficek i dał prowadzenie gościom.
Ta pierwsze połowa to prawdziwy koncert gry chorzowian. Wykorzystywali bezlitośnie nasze szkolne błędy i punktowali nas na każdym kroku. Idealnym przykładem tego typu wpadek było zagranie piętą Powroźnika na własnej połowie boiska, po którym piłkę przejął Wojciechowski i z zimną krwią pokonał Groszaka. Było 1:3, a to nie koniec błędów.
W 16 minucie kompletnie zaspała cała defensywa i do prostopadłej piłki zagranej przez Grecza dopadł Wojtyna i umiejętnie oszukał naszego bramkarza. Chorzowianie rozbili Kupczyka w kilka minut, a mogli być bardziej bezlitośni gdyby Groszak nie wyszedł obronną ręką z pojedynku "dwa na jeden" z Wojtyną i Saliszem.
Kupczyk pozbierał się dopiero w końcówce kiedy to Pawłowski ostemplował słupek po sprytnym podaniu Musiała, Kozieł uderzał z zaskoczenia i Ulfik... twarzą sparował piłkę na rzut rożny, a po akcji Zająca z Podgórskim, w stuprocentowej sytuacji na strzał nogą zdecydował się Słupek choć gdyby zdecydował się piłkę do siatki wpakować głową, byłoby to zapewne łatwiejsze zadanie.
W ostatnich minutach grający głównie z kontry Clearex był w poważnych opałach bo nasi piłkarze przeprowadzili kilka błyskawicznych akcji na jeden kontakt ale za każdym razem albo nie miał kto ich wykończyć albo decydujące o jej wykończeniu podania były nieprecyzyjne.
W drugiej połowie obejrzeliśmy już zupełnie innego Kupczyka, drużynę która agresywnie i pressingiem postanowiła naprawić błędy sprzed przerwy. I choć kilka sytuacji sobie stworzyła, to nie była w stanie nawiązać już skutecznej walki o korzystny wynik.
W 22 minucie w fantastycznej sytuacji znalazł się Zając ale pojedynek sam na sam z Ulfikiem przerwał brutalnie Wojtyna, za co obejrzał... żółty kartonik.
Sześć minut potem nacierający na rywala Kupczyk zmniejszył rozmiary strat. Po efektownej akcji na jeden kontakt Pawłowskiego z Musiałem, Seweryn znalazł się sam na sam z Ulfikiem i umieścił piłkę dokładnie tam gdzie zamierzał.
Kupczyk zaczął odrabiać straty ale cóż z tego, skoro w odpowiedzi piłkę przejął Hajnc i przebiegł z nią dosłownie całe boisko strzelając piątego gola dla gości. Akcja Hajnca była kwintesencją koszmarnej gry defensywnej krakowian.
W 34 minucie trener Nazarewicz nie miał innego wyjścia jak zagrać va banque. Musiał zastąpił broniącego w drugiej połowie Augustyna i Kupczyk rozpoczął oblężenie bramki Clearexu.
Szybko okazało się, że możemy jeszcze coś w tym meczu ugrać. Po szybkiej wymianie podań Musiała ze Słupkiem, do siatki trafił z bliska Podgórski i jak to w pojedynku pomiędzy tymi zespołami bywa, końcówka zapowiadała się pasjonująco.
Przepuściliśmy prawdziwy szturm na świątynię Ulfika ale kilka wyśmienitych akcji nie znalazło egzekutora, w efekcie piłka fruwała bezpańsko po polu karnym chorzowian. W dodatku rozregulował się celownik Podgórskiego, który dwa razy w końcówce obijał poprzeczkę bramki gości.
Usterkę usunął dopiero na 12 sekund przed końcem spotkania, kiedy to po przechwycie piłki pod polem karnym przeciwnika, minął ze stoickim spokojem Ulfika i umieścił piłkę w bramce. Nagle pojawiła się zatem okazja na doprowadzenie choćby do remisu ale 12 sekund to zbyt mało by skonstruować przemyślaną akcję i ostatnie, chaotyczne próby nie przyniosły żadnego skutku.
[źródło własne, Futbol-Małopolska]
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.