Porażka jako podsumowanie jesieni
Ostatnia kolejka kończąca rundę jesienną zakończyła się dla drużyny Kupczyka Darkomp Kraków porażką. Mimo, że przez większość spotkania dominowaliśmy na parkiecie przegraliśmy różnicą trzech bramek. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem:
Kupczyk Darkomp Kraków - Boruta Auto-Mark
6 : 9 (3 : 4)
bramki dla Kupczyka: Czech (2), Kryger (2), Filipczak, Słupek
bramki dla Boruty: Milewski, Hyży (3), Czekalski (2), Karasiński, Krawczyk, Sobalczyk
skład Kupczyka: Augustyn, Kocot - A.Zagata, Filipczak, Kossak, Kozieł, Czech, S.Kryger, Słupek, Mączyński, Pawłowski, Powroźnik
skład Boruty: Słowiński, Niezborała - Hyży, Kamiński, Jarzębowski, Siuda, Karasiński, Czekalski, Piórkowski, Sobalczyk, Krawczyk, Milewski
Fatalną rundę jesienną, drużyna Kupczyka Darkomp zwieńczyła porażką i to poniesioną w "swoim" stylu. Krakowianie przez większość spotkania dominowali na parkiecie, zmuszając zgierzan do gry z kontrataków. Gościom pewnie taka taktyka nawet odpowiadała, bo nie od dziś wiadomo, że Kupczyk grając atakiem pozycyjnym, ma olbrzymie problemy z powstrzymywaniem kontrataków przeciwnika. I nie inaczej było tym razem. Podopieczni Roberta Nazarewicza mimo naprawdę dobrej gry, stracili 6-7 goli w sposób jaki nie przystoi drużynie ekstraklasowej.
W 2 minucie po szybkim kontrataku i podaniu Słupka, prowadzenie gospodarzom dał Czech. Dwie minuty potem w bliźniaczo podobnej kontrze, po dośrodkowaniu Krawczyka, piłkę do siatki wepchnął Milewski. Podopieczni Adama Krygera poszli za ciosem i kilkadziesiąt sekund potem swój festiwal strzelecki rozpoczął Hyży. Pierwsze w tym meczu jego trafienie to celny strzał z ostrego kąta po kontrataku Czekalskiego. Do remisu doprowadzić mógł chwilę potem Filipczak ale piłka po jego potężnym uderzeniu z woleja po wrzutce Pawłowskiego z rzutu rożnego, poszybowała tuż nad poprzeczką. W 12 minucie padł pierwszy, kuriozalny nieco gol. Czekalski huknął niemal z połowy boiska z rzutu wolnego czubkiem buta i piłka pod nogami stojących w murze obrońców jakimś cudem znalazła drogę do bramki. Było 1:3 ale nacierający Kupczyk przed przerwą zdołał odrobić jeszcze straty. I to w odstępie zaledwie 24 sekund! Obie bramki doprowadzające do wyrównania zdobył Kryger, który najpierw umiejętnie odskoczył od kryjącego go obrońcy i zaskoczył Słowińskiego precyzyjnym strzałem zza pola karnego, a tuż po wznowieniu gry ten sam zawodnik huknął z 14 metrów i piłka po rykoszecie od obrońcy ponownie zawitała w bramce Boruty. Przed zejściem do szatni, prowadzenie odzyskali jeszcze goście ale krakowianie prezentowali się na tle przeciwnika na tyle dobrze, że o zaciętą walkę w drugiej połowie można było być spokojnym.
Pierwsze pięć minut drugiej odsłony, w wykonaniu ekipy Nazarewicza było naprawdę obiecujące. Do remisu efektownym wolejem doprowadził Filipczak (choć gol ten obciąża przede wszystkim konto Słowińskiego, któremu piłka wyślizgnęła się z rąk), a prowadzenie Kupczykowi dał Czech, który wykończył składną kontrę Filipczaka ze Słupkiem. To był jednak koniec w miarę konsekwentnej gry krakowian. Potem w szeregi gospodarzy wstąpiła jakaś niemoc i sprezentowali Borucie cztery kolejne gole. Najpierw po trafieniu Milewskiego w słupek, do remisu doprowadził skuteczną dobitką Krawczyk. Chwilę potem bezkarnie przez ponad połowę boiska z piłką przebiegł Hyży wieńcząc solową akcję efektownym golem na 5:6. Kolejny gol to także niezrozumiałe zachowanie defensywy Kupczyka. Sobalczyk szarżował prawą stroną boiska, dośrodkował na 4 metr do Czekalskiego, który mimo gąszczu nie atakujących go obrońców, spokojnie wpakował piłkę do siatki. Ósmy gol to także spore nieporozumienie. Z wolnego przymierzył Sobalczyk i po raz drugi w tym meczu piłka pod nogami obrońców stojących w murze i obok zaskoczonego Augustyna wpadła do bramki. Na 5:9 trafił w 36 minucie Hyży, który odebrał piłkę Krygerowi i trafił jedynie do pustej bramki. Taki był pierwszy efekt wycofania bramkarza przez gospodarzy. Kupczyk dążył oczywiście do zmniejszenia rozmiarów porażki ale po dwóch pudłach Słupka z najbliższej odległości oraz Kossaka z przedłużanego karnego, do siatki trafić udało się tylko Słupkowi przy trzeciej próbie. Asystę przy szóstym golu dla krakowian zaliczył Zagata.
Drużyna Kupczyka jest dostarczycielem punktów w tym sezonie ale to dzisiejsze spotkanie było kwintesencją tego co dzieje się z drużyną Kupczyka. Mieliście już wynik 5:5 i 4:1 w faulach na waszą korzyść i nagle przychodzi ostatni kwadrans, w którym sprezentowaliście mnóstwo goli rywalowi w sposób, który nie powinien mieć miejsca na tym poziomie rozgrywek.
Robert Nazarewicz: Zgodzę się, że mecz z Borutą niejako podsumował całą rundę w naszym wykonaniu. Po raz kolejny długimi chwilami graliśmy na naprawdę dobrym poziomie ale potem przyszedł taki moment, że drużyna przestała być konsekwentna i zaczęliśmy głupio tracić bramki. Inna sprawa, że i we wcześniejszej fazie meczu traciliśmy gole w sposób, który nie przystoi nawet w lidze środowiskowej. Gramy bardzo słabo w defensywie i te dziewięć straconych goli na własnym parkiecie o tym świadczy. Nie da się wygrać meczu tracąc w nim aż dziewięć bramek.
A gdzie leży przyczyna w tak słabej grze w destrukcji? To kwestia taktyki? A może nieodpowiednich wykonawców?
R.N.: Gdybym znał odpowiedź na to pytanie tak w stu procentach, na pewno ten problem udałoby się już zlikwidować. Poza tym, nie będę oceniał drużyny pod kątem personalnym bo za wyniki odpowiada cały zespół choć oczywiście mam świadomość tego, że ponoszę odpowiedzialność za to, że drużyna przegrała większość spotkań na jesień. Błędy popełnia każdy i mi na pewno też się takie przydarzyły, być może nawet w przygotowaniach zespołu do sezonu. Generalnie jednak nie ma co dywagować, za całokształt naszych występów w tej rundzie odpowiadamy wszyscy, drużyna i trener.
Czy potrafiłby pan dostrzec w tej rundzie jesiennej jakieś pozytywy w grze Kupczyka? Pytam o elementy gry i o personalia. Wydaje się, że takim kluczowym zawodnikiem był Krzysiek Filipczak, który bądź co bądź, wciąż skutecznie walczy o koronę króla strzelców ekstraklasy.
R.N.: Na pewno statystyki nie kłamią. Krzysiek zdobył dużo goli i jeśli chodzi o skuteczność pod bramką przeciwnika, faktycznie się wyróżniał. Natomiast ciężko wyróżnić jakieś osoby skoro drużyna zdobywa pięć punktów w całej rundzie. Prędzej dostrzec można pozytywy w grze całego zespołu. W większości meczów -
także w tym dzisiejszym, były takie momenty, że prowadziliśmy grę, konstruowaliśmy naprawdę fajne akcje i zdobywaliśmy bramki ale wciąż niestety większość to momenty negatywne, chwile w których zamiast podwyższać prowadzenie, marnujemy seryjnie okazje i potem sytuacja odwraca się przeciwko nam. Na pewno do poprawy idzie to, że tak łatwo tracimy bramki. Dziś przynajmniej dwie lub trzy bramki padły po indywidualnych akcjach przeciwnika przez niemal całe boisko. Padały gole po rajdach, które powinny być po drodze czterokrotnie przerwane, a tak się po prostu nie działo. Nie wiem czy to słabość zawodników, czy może nie rozumieją ustalanych przed meczem założeń.
Jakie plany drużyny na najbliższą przyszłość?
R.N.: Do końca grudnia, w zasadzie do Świąt drużyna będzie razem trenować i grać w Krakowskiej Lidze Futsalu, w której zostały jeszcze dwie kolejki rundy zasadniczej. Z tego co się orientuję, runda rewanżowa w lidze ogólnopolskiej rozpocznie się w połowie stycznia ale czy w ogóle, a jeśli już wystartujemy to w jakim składzie personalnym, trudno powiedzieć, tu podmiotem decydującym będzie przede wszystkim zarząd klubu oraz sponsorzy, którzy wykładają na grę zespołu pieniądze.
W tygodniu w światku futsalowym pojawiały się pogłoski, plotki, dużo spekulowano w internecie o problemach z Krzyśkiem Filipczakiem. Są to podobno problemy dyscyplinarne, czy jest coś na rzeczy?
R.N.: Mogę jedynie zdradzić, że jest coś na rzeczy, natomiast wszelkie szczegóły zostawiamy sobie, bo to są sprawy wewnątrz klubowe. Jedno jest pewne, Krzysiek Filipczak ma jeszcze półtoraroczny kontrakt z klubem, a jego losy jak i całego zespołu będą się w najbliższych dniach ważyły w zarządzie naszego klubu.
Na zakończenie jeszcze pytanie o sprawy transferowe. W mediach spekuluje się o zainteresowaniu Kubą Podgórskim, Maciejem Musiałem i Łukaszem Groszakiem. Dwaj pierwsi związani do niedawna byli z Wisłą Krakbet, z Groszakiem rozmawiacie już jakiś czas.
R.N.: No tak, Podgórski i Musiał byli zawodnikami Wisły Krakbet, a obecnie nie są związani kontraktem z żadnym klubem futsalowym, są wolnymi piłkarzami. Nie będę ukrywał, że już od półtora miesiąca szukam dla tej drużyny zawodników, którzy mogli by ją wzmocnić, natomiast robię to nie mając pewności czy po tak słabej rundzie, te wzmocnienia będą w ogóle miały szanse realizacji. Mam jednak nadzieję, że otrzymamy szansę ratowania klubu i miejsca w ekstraklasie bo nie ukrywam, że temat Podgórskiego i Musiała istnieje, zresztą nie tylko o nich jest mowa. Rozmawiamy też z Łukaszem Groszakiem, którego chcieliśmy nawet
zgłosić jeszcze podczas tej rundy tyle tylko, że ze względów formalnych okazało się to niemożliwe. Obecnie bramkarz ten trenuje z zespołem i wszystko wskazuje na to, że zostanie zawodnikiem Kupczyka. Myślę, że jest szansa na jego występy w naszych barwach w końcówce sezonu w lidze środowiskowej.
Trochę w głowie mi się nie mieści, w jaki sposób przegraliście mecz z Borutą. Do 25 minuty wszystko wyglądało jeszcze całkiem obiecująco, ale ta końcówka to jakby obraz gry Kupczyka w całej rundzie jesiennej.
Marcin Kossak (kapitan Kupczyka Darkomp): Otóż to, nam też to się w głowach nie mieści. Byliśmy maksymalnie skoncentrowani i przygotowani do tego meczu ale podobnie jak na przykład w Polkowicach dobrze grało się tylko do pewnego momentu. Potem dzieje się coś niebywałego i tracimy seryjnie gole i naprawdę nie umiemy sobie odpowiedzieć na pytanie czemu tak się dzieje. Jedno jest pewne, jesteśmy z jednej strony źli na taki stan rzeczy ale i przygnębieni bo robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Pozostaje mi w tej chwili przeprosić prezesa w imieniu całej drużyny za naszą postawę tej jesieni.
To że Kupczyk marnował mnóstwo okazji bramkowych, to pewnie nie jest wielką tragedią. Ten sam kłopot ma pewnie niemal każdy zespół w lidze ale wyróżnialiście się na tle całej ligi sposobem tracenia goli, wasza grę w destrukcji nie jest na pewno na poziomie ekstraklasy.
M.K.: Owszem, gole tracimy w dziecinny sposób i zapewne zarząd klubu będzie z tego wyciągał jakieś wnioski. Czy będą to wzmocnienia, to trudno powiedzieć. Po tak nieudanej rundzie nie jesteśmy w stanie powiedzieć dosłownie nic co dotyczy naszej najbliższej przyszłości. Pewne jest to, że w zespole są zawodnicy którym przytrafia się więcej błędów indywidualnych niż kiedyś i nie mówię tu tylko o pozostałych zawodnikach, bo wśród nich jestem na pewno i ja. Zapewniam, że chwytaliśmy się już wszystkiego by odmienić naszą niemoc ale po prostu nam to nie wychodzi.
Czy Twoim zdaniem, Kupczyk jest w stanie utrzymać się w ekstraklasie w takim składzie personalnym? Pytam, bo pewnie istnieje możliwość, że zarząd klubu postanowi nie wzmacniać drużyny.
M.K.: Nie wydaje mi się, żebyśmy utrzymali ligę takim składem i w takiej sytuacji punktowej. Moim zdaniem, drużyna potrzebuje wzmocnień zarówno z przodu jak i z tyłu i to jak najszybciej. Naprawdę liczymy na to, że otrzymamy jeszcze jako drużyna szansę by zrehabilitować się na te grzechy popełnione jesienią, by uratować prestiż klubu.
[źródło własne, Futbol-Małopolska ]
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.