Szalone widowisko w finale krakowskiej ekstraklasy
W trzecim pojedynku finałowym o tytuł najlepszego krakowskiego zespołu futsalowego kibice zobaczyli niespotykane futsalowe widowisko z nagłymi zwrotami akcji i ekscytującą dogrywką. Naszej drużynie nie udało się obronić tytułu sprzed roku, ale we wczorajszym pojedynku tanio nie sprzedali skóry prowadząc przez większość spotkania trzema bramkami. W końcówce spotkania Krakbet doprowadził do remisu 4:4 i dopiero w dogrywce pokonał Kupczyka.
Kupczyk Darkomp - Krakbet
4 : 4 (3 : 0) w dogrywce 0:1
bramki dla Kupczyka: Mączyński (2), Słupek, Jamróz
bramki dla Krakbetu: K.Marzec (3), Podgórski, S.Marzec
skład Kupczyka: Augustyn, Smagowicz - Zagata, Leśniak, Kossak, Jamróz, Czech, Badoń, Słupek, Klim, Mączyński, Seweryn
skład Krakbetu: Machlowski, Dworzecki - Musiał, S.Marzec, K.Marzec, Kusia, Podgórski, Brak, Szymanowski, Nocoń, Majcherczyk, Lipecki
Takiego widowiska w Krakowskiej Lidze Futsalu jeszcze nie było. Ostatni jak się okazało finałowy mecz przyniósł niespotykane emocje zwłaszcza w końcówce regulaminowego czasu gry. Przewagę optyczną przez całe spotkanie miał zespół Krakbetu, który jednak przed przerwą nie potrafił znaleźć sposobu na defensywę Kupczyka, której liderem okazał się Augustyn. Golkiper obrońców tytułu w pierwszej odsłonie kilkukrotnie ratował swój zespół z poważnych opresji. Podopieczni Artura Łaciaka od samego początku stwarzali groźne okazje bramkowe, ale szczęścia brakowało kolejno: S.Marcowi, który trafił w spojenie, Podgórskiemu (Augustyn obronił groźne uderzenie po indywidualnej akcji "Kuby") oraz K.Marcowi, który przymierzył precyzyjnie w okienko ale golkiper rywala i tym razem nie dał się zaskoczyć. Najlepszą jednak szansę na objęcie prowadzenia, Krakbet miał w 7 minucie kiedy to Brak przedostał się pod samą bramkę Augustyna, wycofał do K.Marca ale jego mocne uderzenie plecami z linii bramkowej wybił Leśniak. Gdy wszystko wskazywało na to, że wcześniej czy później musi paść gol dla Krakbetu, dwa zabójcze ciosy w odstępie 20 sekund zadał Kupczyk! Mączyński z zimną krwią wykorzystał dwie błyskawiczne kontry i rozstrzygnął wydawałoby się losy tego pojedynku. Na dowód tego, trzeciego gola w 19 minucie dołożył Słupek (po kontrataku, minął Machlowskiego i trafił do pustej bramki) i Kupczyk na przerwę schodził z wysokim prowadzeniem 3:0.
Zgodnie z przewidywaniami, po zmianie stron do szturmu przystąpił Krakbet, ale długimi chwilami nie potrafił sforsować szczelnie zorganizowanej defensywy Kupczyka. Bliski szczęścia był w zasadzie tylko K.Marzec ale przeciwnika po raz drugi w tym spotkaniu uratowało spojenie słupka z poprzeczką. Piłkarze Roberta Nazarewicza bronili się skutecznie, ale systematycznie gromadzili również przewinienia i po piątym faulu obrońców tytułu, zaczęło się prawdziwe szaleństwo. W 30 minucie Kusia fatalnie przestrzelił z przedłużanego karnego i już dwie minuty potem zastąpił Machlowskiego wcielając się w rolę lotnego bramkarza. Początkowo gra w przewadze nie przynosiła Krakbetowi żadnych profitów, a jedynie zagrożenie po strzałach na pustą bramkę zawodników Kupczyka. Minimalnie pudłowali z własnej połowy Czech i Augustyn ale Darkomp wciąż utrzymywał wysokie prowadzenie i chyba nikt w hali nie spodziewał się, że losy tego spotkania mogą się jeszcze odmienić. A jednak... W 37 minucie Kusia zagrał na prawą stronę do K.Marca, a ten atomowym uderzeniem pod poprzeczkę zmniejszył rozmiary strat Krakbetu. Nie minęło jednak 20 sekund, a Augustyn wyciągał piłkę z siatki po raz drugi. Z końcowej linii boiska dośrodkowywał Podgórski, a bramkarzowi Kupczyka nie udało się w potwornym zamieszaniu w polu bramkowym zapobiec utracie gola. To jednak nie koniec emocji. Nie mogący sobie pozwolić na żaden faul zespół Roberta Nazarewicza nękany był już do samego końca. Minimalne prowadzenie Darkompu utrzymywało się do ostatniej minuty. Na 40 sekund przed końcem zawodów, ponownie dał o sobie znać duet Kusia - K.Marzec. Ten ostatni, słynący z potężnego uderzenia - doprowadził do remisu soczystym strzałem od poprzeczki. Szykowała się więc dogrywka...
Kluczowe dla losów pojedynku było ostatnie 6 sekund regulaminowego czasu gry. W 39:54 minucie koronkową akcję na jeden kontakt przeprowadził Kusia z K.Marcem i po dośrodkowaniu tego ostatniego, piłkę do siatki z najbliższej odległości wepchnął S.Marzec. Na parkiecie zapanował szał radości. Krakbet od mistrzostwa dzieliło już tylko 6 sekund! Kupczyk wznowił jeszcze grę od środka, a na desperacki strzał z 15 metrów zdecydował się Jamróz. Futbolówka zmierzała w kierunku bramki, a czas płynął nieubłaganie... Gdy na zegarze pojawiła się minuta 39:59 przedzierająca się między gąszczem zawodników piłka przefrunęła obok zasłoniętego Machlowskiego i na tablicy wyników znów pojawił się remis! Dogrywka...
Do dogrywki z dużym handycapem przystąpił Krakbet. Na rywalu ciążył bowiem nadmiar przewinień. Przez pierwsze 4 minuty żadna z ekip nie kwapiła się do podjęcia ryzyka. Wtedy jednak przy konstruowaniu ataku pozycyjnego piłkę stracił Słupek i K.Marzec wyprowadził mistrzowską kontrę. Przebiegł z piłką kilkanaście metrów i soczystym uderzeniem zdobył "złotego" gola dającego Krakbetowi tytuł Mistrza Krakowa w futsalu.
[tekst i foto: Futbol Małopolska, własne]
W tym miejscu mogą Państwo skomentować opisane wydarzenie. Komentarze są moderowane - publikacja do 48h. Uprzejmie informujemy, że treści niezgodne z polskim prawem, wulgarne lub obraźliwe dla kibiców, zawodników oraz przedstawicieli klubów nie będą publikowane.
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.