Sensacja przy Kolnej
Patrząc na wynik tego spotkania, można mówić o sensacji. Niemniej jednak zespół Marwitu pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i jego zwycięstwo z przebiegu gry nie jest wielką niespodzianką. Co ciekawe, obie ekipy stworzyły sobie niespotykaną w futsalu ilość bramkowych okazji i o zwycięstwie zadecydować musiała lepsza skuteczność pod bramką przeciwnika. Mecz miał dodatkowy smaczek, bowiem obie ekipy przystępowały do tego pojedynku z nowymi szkoleniowcami. Torunian od tygodnia prowadzi Paweł Hoeft, krakowianie od wczoraj pracują pod okiem Bogusława Kłaputa
Kupczyk Darkomp Kraków - Marwit Toruń
3 : 4 (1 : 1)
bramki dla Kupczyka: Słupek (3)
bramki dla Marwitu:
Morozov, Mikołajewicz, Kieper, Szczepaniak
skład Kupczyka:Augustyn, Smagowicz, Filipczak, Leśniak, Kossak, Słupek, Jamróz, Zagata, Czech, Dąbrowski, Mączyński, Seweryn
skład Marwitu: Zalewski, Dudojć, Szczepaniak, Mikołajewicz, Kieper, Morozov, Diemishev, Hoeft, Chilc, Kończalski, Sobański, Urbański
Mecz od samego początku był bardzo żwawy i emocjonujący. Już w 10 sekundzie gry, po podaniu Leśniaka, Kossak omal nie pokonał Zalewskiego, którego wybiciem piłki z linii bramkowej uratował jeden z obrońców. W 4 minucie odpowiedzieli goście i od razu objęli prowadzenie. Pojedynek główkowy z dwoma obrońcami Kupczyka wygrał Diemishev i mocnym uderzeniem z prawej strony boiska ulokował piłkę w okienku bramki Augustyna. Niewiele brakowało, a kilkanaście sekund potem Augustyn wyciągałby piłkę z siatki po raz drugi. Tym razem udało mu się powstrzymać Urbańskiego w pojedynku sam na sam. W 7 minucie podanie Zagaty na gola próbował zamienić Dąbrowski ale Zalewski umiejętnie skrócił kąt i zablokował uderzenie rywala z niewielkiej odległości. Torunianie nie pozostawali dłużni. Błąd przy wyprowadzaniu piłki spowodował olbrzymie zagrożenie pod bramką Kupczyka. Piłkę przejął Urbański i w sytuacji dwóch na jednego z Diemishevem Augustyn wydawał się bez szans. W ostatniej chwili zza pleców Diemisheva wyłonił się jednak Kossak uniemożliwiając rywalowi skierowanie piłki do pustej bramki. Chwilę potem o dużym szczęściu mogli mówić z kolei przyjezdni. Słupek odebrał piłkę Chincowi i znalazł się sam na sam z bramkarzem ale Zalewski odważnie interweniował na przedpolu ratując Marwit z opresji.
Rozjuszone niezwykle zaciętą walką zespoły, wymieniały między sobą ciosy. Za chwilę kontratak przeprowadził Szczepaniak, zagrał prostopadle do Mikołajewicza a ten zaskoczył Augustyna uderzeniem piętą stojąc tyłem do bramki. Na szczęście dla krakowian, piłka o centymetry minęła cel. Piłkarze nie zamierzali przestać. Głowy kibiców wędrowały raz po raz w lewą i prawą stronę oglądając marnowane w niezwykły sposób okazje pod obiema bramkami. W 16 minucie Filipczak odebrał piłkę Urbańskiemu i momentalnie uruchomił lewą stroną Czecha, piłka po rękach Zalewskiego o centymetry minęła prawy słupek bramki gości. W odpowiedzi groźnie uderzał Urbański, Augustyn wypuścił piłkę z rąk i dobitka Diemisheva omal nie przyniosła drugiego gola torunianom. Piłkę z linii bramkowej wyekspediował obrońca. Krakowianie przed przerwą zdołali jednak wcisnąć futbolówkę do siatki. W 17 minucie po dośrodkowaniu Filipczaka, wyczynu tego dokonał z niewielkiej odległości Słupek.
Po przerwie gra miała się uspokoić, a piłkarze opaść z sił. Mordercze tempo tego pojedynku nie robiło jednak wrażenia na obu ekipach. Pierwszą minutę po zmianie stron przespali jednak krakowianie. Już w 25 sekundzie gry Mikołajewicz oszukał Leśniaka i płaskim uderzeniem tuż przy słupku przywrócił prowadzenie Marwitowi. Tuż po wznowieniu gry, 33 sekundy później, Zalewski uruchomił dalekim wyrzutem piłki Mikołajewicza, a ten zgrał ją na lewą stronę do Kiepera, który podwyższył prowadzenie.
Torunianie nie zamierzali jednak bronić wymarzonej zaliczki bramkowej. Akcja "cios za cios" trwała w najlepsze. W 22 minucie po podaniu Filipczaka, w doskonałej sytuacji słupek bramki Marwitu ostemplował Michał Słupek. Goście wyprowadzili błyskawiczną kontrę i wydawało się, że uderzenie Morozova musi znaleźć drogę do siatki. Piłka minęła się z celem dosłownie o włos. W 29 minucie krakowianie zaczęli odrabiać straty. Dąbrowski urwał się prawą stroną boiska i dośrodkował na długi słupek gdzie znajdował się Michał Słupek i ten drugi raz w tym meczu wpisał się na listę strzelców. W 30 minucie nie po raz pierwszy kibice chwytali się za głowy. Najpierw Mikołajewicz stojąc tyłem do bramki huknął z obrotu w słupek, a po kontrze wyprowadzonej wyrzutem przez Augustyna, to samo uczynił Mączyński.
W 31 minucie z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Kieper i krakowianie już po 30 sekundach gry w przewadze, doprowadzili do remisu. Z lewej strony, spod końcowej linii boiska dośrodkowywał Słupek i piłka tak niefortunnie odbiła się od jednego z obrońców, że wpadła wprost do bramki torunian. W odpowiedzi, piłka wylądowała w siatce bramki Augustyna. Najpierw jednak w słupek z niewielkiej odległości uderzał Morozov, w polu karnym powstało potworne zamieszanie i po chwili nie wiadomo nawet dzięki komu, futbolówka znalazła się w bramce. Sędziowie dopatrzyli się jednak przewinienia któregoś z torunian i gol nie został uznany. Augustyn w opałach był jednak ponownie już kilka sekund potem. Po strzale Hoefta, sparował piłkę na słupek. Odpowiedział szybko Słupek po podaniu Jamroza ale Zalewski przytomnie obronił uderzenie z 6 metrów. Piłka tradycyjnie momentalnie znalazła się pod bramką przeciwnika i w dość kuriozalnych okolicznościach okazję bramkową zaprzepaścił Diemishev. Piłkę z prawej strony dośrodkowywał Morozov ale ta zanim trafiła do adresata, odbiła się najpierw od słupka, co zupełnie zmyliło czyhającego na nią Diemisheva.
W 36 minucie krakowianie zbombardowali bramkę Zalewskiego. Najpierw w słupek trafił z lewej strony boiska Michał Słupek, piłka trafiła do Filipczaka, ten wypatrzył na długim słupku Leśniaka ale ten nie zdołał pokonać bramkarza z pół metra. Kilkanaście sekund potem, przed wyśmienitą okazją na zwycięską bramkę stanął ponownie Słupek ale po dośrodkowaniu Filipczaka, ten pierwszy trafił z 1 metra wprost w ręce bramkarza.
Gdy wydawało się, że ten niezwykle szybki i zacięty pojedynek zakończy się remisem, na 17 sekund przed końcem spotkania, kompletnie zaspała defensywa krakowian. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Mikołajewicz, a pozostawiony zupełnie bez opieki Szczepaniak umieścił piłkę w bramce. W szeregach gości zapanował szał radości, z pierwszej w tym sezonie zdobyczy punktowej.
Warta podkreślenia jest także znakomita postawa arbitrów, którzy panowali nad emocjami piłkarzy i mimo naprawdę napiętej sytuacji na parkiecie, swoimi decyzjami i zachowaniem znakomicie tonowali rozjuszonych zawodników.
[tekst i foto: http://www.futbol.org.pl ]
W tym miejscu mogą Państwo skomentować opisane wydarzenie. Komentarze są moderowane - publikacja do 48h. Uprzejmie informujemy, że treści niezgodne z polskim prawem, wulgarne lub obraźliwe dla kibiców, zawodników oraz przedstawicieli klubów nie będą publikowane.
... [ ...]
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.