Rozlegulowany celownik
Kupczyk zaledwie zremisował w meczu 19 kolejki z ostatnim w tabeli Red Devils Chojnice.
Kupczyk Darkomp Kraków - Red Devils Chojnice
3 : 3 (2 : 0)
bramki dla Kupczyka: Dąbrowski (2), Kossak
bramki dla Red Devils: Cirkowski, Skiba, Broner
skład Red Devils: Burglin, Kobuz - Broner, Żołądź, Kaźmierczak, Chrzonowski, Duvanaev, Cirkowski, Sundeev, Papierowski, Mączkowski, Skiba.
skład Kupczyk: Machlowski, Augustyn - Kusia, Zagata, Filipczak, Bizoń, Leśniak, Kossak, Jamróz, Marzec, Dąbrowski, Mączyński.
Niemiłą niespodziankę swoim kibicom sprawili futsalowcy Kupczyka Kraków. Remis we własnej hali z ostatnią drużyną tabeli to sukces przyjezdnych z Chojnic dla których uniknięcie porażki w Krakowie oznacza przedłużenie szans na wydostanie się ze strefy spadkowej. Pierwsza połowa nie zwiastowała remisu. Podopieczni Roberta Nazarewicza przeważali i kontrolowali przebieg wydarzeń. Prowadzenie zapewnił Dąbrowski dwukrotnie trafiając do siatki i krakowianie na przerwę schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Powinno być ono większe ale celownik Zagaty był tego dnia zupełnie rozregulowany. Kupczyk pierwszego gola zdobył już w 2 minucie. Dąbrowski przymierzył w okienko z 6 metrów. Potem festiwal marnowania sytuacji zaprezentował Zagata. W 8 minucie po akcji Jamroza z Dąbrowskim i podaniu tego ostatniego, piłkę po strzale Zagaty z linii bramkowej wyekspediował Duvanaev. W 10 minucie po soczystym uderzeniu Dąbrowskiego i rykoszecie od obrońcy, piłkę z rąk wypuścił Burglin i przed idealną szansą na podwyższenie wyniku stanął Zagata. Temu jednak nie udało się przelobować leżącego u jego stóp bramkarza i gospodarze znów chwytali się za głowy. I wreszcie sytuacja Zagaty numer trzy. 16 minuta meczu. Jamróz przerzucił piłkę na lewą stronę boiska do Dąbrowskiego, ten dośrodkował z pierwszej piłki na 2 metr od bramki, a nadbiegający Zagata nawet z takiej odległości nie zdołał trafić do pustej w zasadzie bramki. Asystujący przy wszystkich trzech ostatnich akcjach Dąbrowski postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. W 19 minucie sam przedarł się z piłką lewą stroną boiska i upadając już na parkiet oddał precyzyjny strzał w dalszy narożnik bramki Burglina. Piłka tuż przy słupku wpadła do bramki. Krakowianie jak najbardziej zasłużenie prowadzili do przerwy 2:0. Stworzyli sobie kilka wyśmienitych okazji z których dwie wykorzystali. Goście poważniej bramce Machlowskiego zagrozili tylko dwukrotnie z kontrataków. W 15 minucie groźne uderzenie Cirkowskiego z lewej strony pola karnego przeciął wślizgiem Filipczak, a minutę potem ten sam zawodnik po akcji z Duvanaevem uderzył minimalnie obok słupka.
Te niewykorzystane sytuacje z pierwszej połowy dość niespodziewanie z przebiegu gry, zemściły się na Kupczyku i to srodze. W 23 minucie Duvanaev znakomicie wypuścił w uliczkę Cirkowskiego, a ten subtelnym uderzeniem przelobował wybiegającego z bramki Machlowskiego. Dwie minuty potem piłkę przez całe boisko przerzucił Burglin i dość nieoczekiwanie w znakomitej sytuacji znalazł się Skiba. Ten bez namysłu uderzył z pierwszej piłki i choć trafił w nią nieczysto to Machlowski popełnił fatalny błąd i futbolówka wtoczyła się do siatki. A to jeszcze nie koniec. W 28 minucie piłkę na połowie boiska stracił Kusia i wystartowali do niej równocześnie Machlowski i Cirkowski. Pierwszy u celu był jednak piłkarz Red Devils podając do wybiegającego lewą stroną Bronera. Ten choć jeszcze się poślizgnął, zdążył wstać i spokojnie skierować futbolówkę do zupełnie opuszczonej bramki krakowian. Miejscowi błyskawicznie roztrwonili bramkową przewagę z pierwszej odsłony i zupełnie nieoczekiwanie to oni teraz gonili wynik. Tu znów błysnął formą Dąbrowski, który w 30 minucie przebiegł z piłką wszerz pola karnego chojniczan i z końcowej linii boiska dośrodkował na tyle precyzyjnie, że stojący metr od bramki Kossak dołożył tylko nogę doprowadzając do remisu.
W drugiej połowie Kupczyk nie panował już na parkiecie pozwalając rywalowi dochodzić do bramkowych okazji. Gra stała się szybka i wyrównana. Pod bramką Machlowskiego szczęścia szukali między innymi Skiba i Broner ale częściej w opałach był mimo wszystko Burglin. Temu jednak trzykrotnie w sukurs przychodziły elementy bramki. Najpierw po dośrodkowaniu z kornera i rykoszecie od któregoś z obrońcy, w słupek z metra trafił Dąbrowski, a potem po uderzeniu Leśniaka z prawej strony boiska piłka odbiła się od poprzeczki. Niesamowite było ostatnie 10 sekund tego meczu. Najpierw po podaniu Filipczaka w niewiarygodny wręcz sposób stojąc niemal na linii bramkowej Dąbrowski trafił piłką w słupek, a niemal równo z syreną kończącą zawody, po dalekim wyrzucie piłki przez Burglina, główkując tyłem do bramki, Machlowskiego omal nie pokonał Duvanaev.
[tekst i foto: Futbol Małopolska]
W tym miejscu mogą Państwo skomentować opisane wydarzenie. Komentarze są moderowane - publikacja do 48h. Uprzejmie informujemy, że treści niezgodne z polskim prawem, wulgarne lub obraźliwe dla kibiców, zawodników oraz przedstawicieli klubów nie będą publikowane.
...
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.