Brazylijczycy ustalili wynik
W 17 kolejce na parkiecie przy Kolnej spotkały się drużyny Kupczyka Darkomp Kraków i Jango Katowice. Oba zespoły postawiły w pierwszej połowie na defensywę i pod obiema bramkami wiało nudą. Drużyny na tyle skutecznie broniły dostępu do własnej świątyni, że nikomu nie udało się stworzyć bramkowej okazji w całej pierwszej odsłonie. Dwa gole Brazylijczyków rozstrzygnęły w drugiej połowie ten wyrównany pojedynek.
Kupczyk Darkomp Kraków - Jango Katowice
0 : 2 (0 : 0)
bramki dla Jango: Halison, Andre
skład Jango: Bednarczyk, Ulfik - Jagiełło, Machura, Jasiński, Polasek, Janovsky, Cierpioł, Douglas, Andre, Mauricio, Halison
skład Kupczyka: Machlowski, Augustyn - Kusia, Zagata, Bizoń, Leśniak, Kossak, Jamróz, Czech, Badoń, Marzec, Mączyński
Drużyny na tyle skutecznie broniły dostępu do własnej świątyni, że nikomu nie udało się stworzyć bramkowej okazji w całej pierwszej odsłonie. Wyjątki były dwa, oba jednak po fatalnych błędach przy wyprowadzaniu akcji. W 7 minucie piłkę zgubił Andre ale Marzec przegrał pojedynek sam na sam z Bednarczykiem, a w 17 minucie po błędzie Czecha, Machlowski powstrzymał Janovsky'ego, który położył już bramkarza ale za daleko wypuścił sobie piłkę. Namiastkę emocji piłkarze zafundowali kibicom dopiero w ostatniej minucie. Najpierw po uderzeniu Douglasa w twarz Marca (za co Douglas otrzymał tylko żółtą kartkę) - w efekcie szóstego przewinienia, przedłużany rzut karny wykonywał Bizoń, a na 12 sekund przed końcem po zagraniu ręką Kusi (także szóste przewinienie) karnego strzelał Halison. Oba karne padły jednak łupem bramkarzy. Strzał Bizonia Bednarczyk sparował na poprzeczkę, a Machlowski piłkę po uderzeniu Halisona zbił w bok.
Po przerwie obie ekipy włączyły drugi bieg i bramkarze uwijali się jak w ukropie. W 22 minucie po składnej akcji Jasińskiego z Polaskiem, ten drugi znalazł się w znakomitej sytuacji ale jego uderzenie z ostrego kąta Machlowski zdołał sparować na rzut rożny. Potem dwie doskonałe okazje mieli gospodarze. Najpierw potężnie z połowy boiska uderzał Czech, a do odbitej piłki dopadł Bizoń, którego jednak w ostatniej chwili uprzedził Bednarczyk. Minutę potem po strzale Marca i rykoszecie od obrońcy, przed znakomitą szansą stanął Leśniak. W 27 minucie bardzo groźnie było z kolei pod bramką krakowian. Po dośrodkowaniu Janovsky'ego z końcowej linii boiska, piłka po rykoszecie od Marca odbiła się od poprzeczki bramki Machlowskiego. Gdy wydawało się, że podopieczni Roberta Nazarewicza pokuszą się lada chwila o zdobycz bramkową, brazylijski duet Jango dał prowadzenie katowiczanom. Mocno z prawej strony piłkę po ziemi w pole karne wrzucił Andre, a stojący na 4 metrze od bramki Halison wepchnął ją wślizgiem pod poprzeczkę. Gol dla przyjezdnych okazał się na tyle wartościowy, że Jango cofnęło się do defensywy pozwalając rywalowi na rozgrywanie piłki. Gra zrobiła się szarpana i szybka, w efekcie końcówka meczu była bardzo emocjonująca. W 31 minucie Marzec otrzymał dość przypadkowo piłkę na połowie boiska i pognał osamotniony w kierunku Bednarczyka, który szczęśliwie wybronił nogami uderzenie krakowskiego "bombardiera". Goście odpowiedzieli trzykrotnie. Najpierw dwa razy bardzo groźnie z dystansu uderzał Douglas (oba strzały padły łupem Machlowskiego), a w 33 minucie po dośrodkowaniu Jasińskiego z kornera, potężnie na bramkę krakowian kropnął Machura. Machlowski choć na raty, opanował futbolówkę i wyprowadził kontrę. Z lewej strony boiska górną piłkę w pole karne wrzucił Czech i gdy wydawało się, że Bizoń wykończy centrę główką - jak spod ziemi wyrósł Bednarczyk i zgarnął piłkę sprzed nosa krakowskiego zawodnika. Na tym nie koniec. Kupczyk otrzymywał kolejne szanse na zdobycz bramkową. Najlepszej, w 34 minucie nie wykorzystał Kossak, którego strzał z przedłużanego karnego obronił znakomicie dysponowany golkiper Jango. W ostatniej minucie obie ekipy miały tzw piłki meczowe. Najpierw po kornerze Kossaka i podaniu Kusi, z najbliższej odległości w słupek trafił Leśniak, a chwilę potem po centrze Czecha ten sam piłkarz trafił w bramkarza stojąc metr od bramki. Katowiczanie swojego "meczbola" wykorzystali skrzętnie. Grający ostatnie dwie minuty bez bramkarza krakowianie zostali pokarani celnym uderzeniem Andre z połowy boiska do opustoszałej bramki Kupczyka.
[tekst i foto: Futbol Małopolska]
W tym miejscu mogą Państwo skomentować opisane wydarzenie. Komentarze są moderowane - publikacja do 48h. Uprzejmie informujemy, że treści niezgodne z polskim prawem, wulgarne lub obraźliwe dla kibiców, zawodników oraz przedstawicieli klubów nie będą publikowane.
...
...
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.