Wywiad z Bogusławem Kłaputem
- trenerem Młodzieżowych Mistrzów Polski
Na początku tej rozmowy gratuluję sukcesu. Z meczu na mecz sympatycy młodzieżówki Kupczyka mieli coraz lepszy nastrój. Wielu emocjonowało się wynikami za pośrednictwem internetu. Dużo było smsów z gratulacjami?
Dziękuję w imieniu całej ekipy, która była w
Chojnicach. Tak jak nasi sympatycy mieli powody do zadowolenia, także ja z każdym meczem byłem coraz spokojniejszy i pewny, że chłopców których zabraliśmy razem z Jankiem Zawiłą (kierownik drużyny , II trener) było trafionym pociągnięciem. Smsów i rozmów po finale było wiele. Największą przyjemność sprawił mi sms od Konrada Korzeniowskiego, który choć nie pojechał na mistrzostwa i mógł czuć żal jako pierwszy pogratulował nam sukcesu. Myślę, że po kolejnym roku treningów Konrad na następnych mistrzostwach będzie podstawowym zawodnikiem.
Zgodnie z zapowiedziami sezon w 1 lidze krakowskiej był dla młodzieżowców tworzących zespół Kupczyk Bosch przygotowaniem pod kątem mistrzostw drużyn do lat 21. Młodzież na tych mistrzostwach zabłysła. A jak prowadzi się tę samą drużynę w 1 lidze krakowskiej?
Turnieje takie jak MMP U-21 a systematyczne mecze w lidze to całkiem inne granie. Na turnieju zawodnicy przez dwa dni muszą być cały czas skoncentrowani - rozgrywają wiele spotkań, a każdy błąd może skończyć się wcześniejszym powrotem do domu (system pucharowy). Natomiast w lidze gra się spokojniej. Sezon trwa od 8-10 miesięcy. Przegrywasz 3-4 mecze, ale nie tracisz jeszcze szansy na odniesienie sukcesu.
Błędy można korygować, naprawiać.
Prawie całą Polskę musieliście przejechać po ten medal. Podróż nie miała wpływu na formę piłkarzy?
Wyjechaliśmy w piątek rano godz.7, na miejscu byliśmy o 19:30. Podróż była długa - to fakt, ale podróżowaliśmy wygodnie - obejrzelismy kilka filmów na DVD, część chłopców grała w karty, inni odpoczywali. Ogólnie przyjechaliśmy na czas i w dobrej formie. Tutaj chcę podziękować naszemu kierowcy - panu Markowi, który oprócz jazdy z nami był także na każdym naszym meczu i wiernie kibicował.
Podróż nie miała żadnego wpływu na naszą grę.
Jak z punktu widzenia trenera przebiegały te mistrzostwa - pod kątem organizacji, poziomu gry przeciwników, atmosfery...?
Organizacja tak dużego tureieju (30 zespołów, 2 dni rywalizacji) nie może odbyć się bez jakichś niedociągnięć i małych wpadek. Akurat w Chojnicach nie było ich wiele. Można stwierdzić, że impreza się udała. Poziom MMP z roku na rok jest coraz wyższy. Drużyny grają schematami. Stałe fragmenty gry to groźna broń wielu drużyn. Zawodnicy potrafią grać w defensywie, podwajają, potrafią sobie pomagać.
Walki nigdy nie brakowało, teraz doszło myślenie i poziom mistrzostw wzrasta.
Atmosfera na trybunach - kapitalna sprawa. Przez dwa dni po 500, 600 osób żywo reagujących na wydarzenia na parkiecie. Brawo Chojnice!
Który mecz sprawił Twoim podopiecznym najwięcej trudności?
Na pewno mecz w ćwierćfnale z Heliosem Białystok. Huśtawka nastrojów.
Od wyniku 0-2 do 3-2 dla nas, potem remis 3-3. Na 14 sekund przed końcem spotkania podyktowany był rzut karny przedłużany dla rywali. Strzał obok słupka, a później fantastyczna dyspozycja Miłosza Kocota, który broni dwa karne z trzech wykonanych i półfinał był nasz.
Czy obecny sukces różni się od zdobycia tytułu Młodzieżowego Mistrza Polski przez Kupczyka Kraków w 2005 roku? Jeśli tak, to w czym upatrujesz różnice?
Mistrzostwo Polski z roku 2005, a to zdobyte w Chojnicach różni się dla mnie tym, że w Nowej Rudzie trud zdobycia korony mistrzowskiej spoczął na sześciu zawodnikach. Warto ich przypomnieć: Machlowski, Chrząszcz, Artur Nazarewicz, Słupek, Świątek i Para. Reszta albo złapała kontuzję, albo przegrali ze stresem. Za to w tych mistrzostwach walczyło i wywalczyło złoty medal 11 zawodników. Była to nasza bardzo mocna broń, gdyż mogłem do gry wystawić wszystkich zawodników, którzy tworzyli zgrany i walczący zespół.
Jako trener jesteś dwukrotnym triumfatorem mistrzostw U-21. Jaka jest twoja recepta na sukces?
Recepta na sukces? Odpowiedni dobór zawodników jest bardzo ważny, ale podstawą tych sukcesów było to, że stworzyliśmy z Jankiem Zawiłą i chłopakami bardzo dobrą atmosferę. Wszyscy jechaliśmy, żeby osiągnąć jakiś sukces. Świetnym posunięciem było zabranie na Mistrzostwa masażystę Darka Jaskólskiego, który pomagał zawodnikom przygotować się do meczów a podczas spotkań był trzecim trenem. W futsalu nie grają gwiazdy, lecz cały zespół. Udało wpoić się tę zasadę zawodnikom i efekt jest widoczny. W trzech startach zostalismy dwukrotnie mistrzem Polski. Jeszcze to do mnie powoli dociera - jestem bardzo szczęśliwy :)
Ci, którzy byli w Chojnicach widzieli trenera fruwającego ponad głowami swoich zawodników. To swoiste podziękowanie drużyny chyba na długo zapadło w pamięć?
Takie zdarzenia zostają w pamięci na całe życie. Niecodziennie zdobywa się mistrzostwo Polski, a jeszcze tak docenione przez drużynę jest wielką sprawą. Dzięki Panowie!
Mistrzostwa się skończyły.. przed nami nowy sezon w lidze krakowskiej, nowy rok kalendarzowy.. Jakie plany na najbliższy czas?
Nie będziemy nic zmieniać. Rozglądamy się już za zawodnikami z roczników 1988-89 i młodszymi.
Będą grać w pierwszej i drugiej lidze krakowskiej, ale teraz z Jankiem będziemy odpoczywać
i świętować tak sukces, jak i święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok 2008...
Na koniec bardziej osobiście.. Komu dedykujesz to zwycięstwo?
Nie będę oryginalny. Całej rodzinie, która dość rzadko mnie widywała w ostatnich dwóch miesiącach, ale wiem, że każdy na swój sposób mnie wspierał i trzymał kciuki. I im chcę zadedykować to mistrzostwo...
[rozmawiał Z.Rapacz, www.kupczyk.pl]
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.