Kupczyk nie utrzymał się w ekstraklasie
Niestety... Kupczyk przegrał rewanżowy mecz barażowy i pożegnał się z 1 ligą ogólnopolską futsalu...
Kupczyk Kraków - Marioss Gazownik Wawelno
3 : 5 (2 : 1)
bramki dla Mariosu: HETMAŃSKI, LUBCZYŃSKI (2), GRENDZIAK, SAPA
bramki dla Kupczyka: SŁUPEK, BIZOŃ, KOZIEŁ
skład Mariossu:
KRUPA, GRABOWIECKI, HARACZ, HETMAŃSKI, WRÓBLEWSKI, LUBCZYŃSKI, CZAJKOWSKI, SAPA, PRZYBYŁ, GRENDZIAK, SKOWRONEK
skład Kupczyka:
DULBA, FRYDECKI - KOSSAK, ZAGATA, KOZIEŁ, SŁUPEK, BADOŃ, BIZOŃ, KĘPSKI, NAZAREWICZ A., ZEGAREK, ZAWIŁA R.
Zapis relacji "on-line" z hali sportowej w Zielonkach (kliknij)
2" Strzał Kępskiego w nogi bramkarza i tym samym zrewanżował się zespół przyjezdny
3" Potężnie z daleka huknął Grendziak, ale Zbyszek Dulba na posterunku.. chwilę po tym ... z daleka uderza Hetmański i bramka dla Mariossu
4" Strzał Kossaka w ostatniej chwili wybity przez bramkarza z Wawelna
5" Mocno ale nad bramką uderzył Bizoń
7" Wysoko w obronie gra Marioss
9" Celne podanie do Słupka, ten zaatakowany przez dwóch graczy gości - rzut pośredni jednak zmarnowany przez graczy Kupczyka
10" Niebezpieczna kontra Mariossu po niezbyt udanym dryblingu Słupka - Dulba z trudem ale broni
11" Słupek wbił się między obrońców i oddał strzał ... obok bramki
12" Dwie udane interwencje Dulby; Kossak blokuje piłkę zmierzającą do naszej bramki
13" Bardzo niebezpieczne prostopadłe podanie do Sapy - piłkę wyłapuje na szczęście Dulba
14" Drugi faul Mariossu - rzut bezpośredni to klasyczna petarda Bizonia - uderzenie trafia jednak w mur obrońców
15" Drugi faul Kupczyka Kraków
16" Dulba broni uderzenie Sapy; trzeci faul Mariossu
17" Sprytne zagranie piętą Słupka.. bramkarz gości jednak to wyczuł
18" GOOOL! Podanie Badonia na bramkę zamienia Słupek!
19" Wróblewski uderza w boczną siatkę naszej bramki; Kozieł wyłuskał piłkę spod nóg napastnika gości i podał do Bizonia a ten z ostrego kąta ze znaną tylko jemu siłą umiescił ją w bramce Mariossu!!!
20" Faulowany Kępski
21" Kępski z kontry uderza w sytuacji "sam na sam" w bramkarza Mariossu
22" Słupek uderzał z pierwszej piłki .. strzał z ostrego kąta nieudany
24" Bardzo udane uderzenie Lubczyńskiego - piłka ląduje w siatce po wcześniejszym odbiciu od wewnętrznej części słupka
26" Marioss blisko kryje skutecznie uniemożliwiając naszym wyprowadzenie piłki
27" Fantastycznie "zakręcił" obrońcami Kozieł - piłkę zdołał jednak wypiąstkować bramkarz gości; czwarte przewinienie Kupczyka Kraków
28" Grendziak zdobywcą trzeciego gola dla Mariossu
29" Dulba broni nasz zespół od utraty kolejnej bramki; Kępski wślizgiem jednak nie sięga piłki...
30" Sapa strzela nam czwartą bramkę... trener Kupczyka prosi o czas..
31" Fatalnie fatalnie!!! Błędy z wyprowadzeniem piłki.. straty i skutek natychmiastowy - piąta bramka dla Mariossu.....
32" Potężny strzał Bizonia broni bramkarz gości; Pobudka! Kozieł strzelił bramkę!!! Panowie grać!
Szóste przewinienie Kupczyka - przedłużany karny...Dulba genialnie broni!
33" Kupczyk gra z wycofanym bramkarzem...
34" Bramkarz Mariossu broni fantastyczny strzał z pierwszej Michała Słupka; Dulba fenomenalny.. wyciągnięty jak struna w niepojety sposób łapie piłkę
35" Obroniony strzał Kozieła .. jest już bardzo gorąca atmosfera.. dosłownie centymetry dzieliły krakowian od zdobycia gola; trzeci faul Mariossu
36" Tylko pechem Kupczyka można wytumaczyć to co się działo pod bramką Mariossu.
37" Kupczyk znowu z wycofanym bramkarzem; Trwa oblężenie bramki gości..
38" Znowu w słupek bramki Mariossu..
40" I po meczu :( Zawodnicy Mariossu odliczali sekundy do zakończenia spotkania.. teraz trwa euforia w obozie gości.. zawodnicy Kupczyka opuścili boisko ze spuszczonymi głowami
Wyremontowana nieco lokomotywa o nazwie Kupczyk, w drugiej części rundy rewanżowej rozwijała coraz większą prędkość i choć ostatnia stacja była już w zasięgu wzroku, zabrakło pary i lokomotywa w niewyjaśnionych okolicznościach zatrzymała się tuż przed osiągnięciem celu, dlaczego? Projektanci, właściciel i maszynista zapewne będą długo dociekać przyczyn nieoczekiwanego postoju, zwłaszcza, że ich cacko niejednokrotnie mile już zaskakiwało. W piątkowy wieczór Kupczyk miał dojechać do ostatniej stacji ligowego sezonu i choć do mety dotrzeć miał jako jeden z ostatnich, to mało kto przypuszczał, że obejrzy ją tylko z niewielkiej odległości.
Za przyczynę można by uznać oczywiście przeszkodę, jaką miała być drużyna Marioss Opole, ale wydaje się, że tkwi ona gdzie indziej. Opolanie niczym w Krakowie nie zachwycili, ale bezlitośnie wykorzystali niemal wszystkie nadarzające się okazje i do domów pojechali świętując awans do I ligi. Krakowianie zyskali w ostatnich kolejkach ligowych wigor i skuteczność. Zespół pod wodzą Roberta Nazarewicza skrupulatnie i w miarę regularnie gromadził punkty, ale w końcu musiał nadejść ten słabszy dzień. Stało się to jednak w najmniej odpowiednim momencie. Był to jedyny moment, w którym słabsza dyspozycja oznaczała najgorsze konsekwencje.
Mecz rozpoczął się optymistycznie dla I-ligowców. Krupa był w opałach aż trzykrotnie w ciągu minuty. Znakomite okazje mieli Zagata i Kępski dwukrotnie. Okazało się jednak, że z dużej chmury mały deszcz. Kupczyk zanotował słaby fragment meczu i pod obiema bramkami wiało nudą. Oba zespoły notowały mnóstwo strat piłek, a zawiązywane akcje kilkakrotnie kończyły się nawet przewróceniem się na piłce. Na parkiecie było nerwowo i głośno. Piłkarze i szkoleniowcy zdzierali gardła, nerwy i stawka meczu dawały znać o sobie. Niestety, odbiło się to na poziomie pojedynku. W 3 minucie Hetmański uderzał groźnie szpicem buta, ale kilka sekund potem Dulba nie zdołał odbić piłki i ta wtoczyła mu się między nogami do bramki. Kolejne 16 minut meczu po prostu się odbyło. Piorunujący był za to finisz pierwszej odsłony. Dwie akcje krakowian, dały prowadzenie podopiecznym Roberta Nazarewicza. W 19 minucie Słupek uderzył z obrotu z 5 metrów, a kilkadziesiąt sekund potem Bizoń zaskoczył Krupę uderzeniem spod bocznej linii boiska i było 2:1.
Oba zespoły nie zachwycały, ale mimo to prowadzenie posiadali faworyci tego meczu - Kupczyk Kraków. I to właśnie ten zespół sprawiał wrażenie, jakby powoli nabierał prędkości. Niestety, konkurencja nie śpi. Lokomotywa Kupczyka rozpędzała się zbyt wolno i skutki tego były wręcz niewiarygodne! Opolanie musieli zrobić coś, co wydawało się niewykonalne, strzelić w drugiej odsłonie cztery bramki zespołowi, który tyle goli w jednym meczu w tym sezonie jeszcze nie stracił! Marioss strzelił tych goli aż pięć! Groźnie było już w 22 minucie, kiedy to po starciu Kozieła z Sapą, ten drugi padł w polu karnym i wydaje się że każda decyzja w tej sprawie była do przyjęcia. W 25 minucie Lubczyński zszokował defensywę i golkipera krakowian i niepozornie uderzona szpicem buta piłka, wpadła po słupku do bramki. Cztery minuty potem, opolanie dodali do kotła jeszcze więcej. Grendziak zagrał do Grabowieckiego, a ten z ostrego kąta pokonał Dulbę. Zaczęło robić się gorąco. Gościom do awansu potrzeba było już tylko jednego trafienia... Chwilę potem Krupę nękali Kozieł i Kępski, a w odpowiedzi Dulba wygrał pojedynek z Sapą. Nie miał już tyle szczęścia w 31 minucie, kiedy to po niegroźnym wydawałoby się strzale Sapy szpicem buta, piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała z dziecięcą wręcz delikatnością w siatce bramki krakowian. W kotle krakowskiej lokomotywy rozpętał się ukrop. Maszyna Roberta Nazarewicza nie zdołała nawet odrobinę ochłonąć, a szanse na dotarcie do pewnego wydawało się celu - stało się niemal nierealne! Hetmański uderzył piłkę, ale zrobił to upadając na ziemię i mało kto spodziewał się, że ta jakby zaprogramowana znajdzie - tradycyjnie tego dnia - po słupku drogę do bramki Dulby. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Jeszcze 12 minut temu, to opolanie musieli zdobyć trzy bramki by marzyć o awansie do I ligi, teraz to krakowianie dostali takie samo zadanie, tyle tylko, że mieli na to o wiele mniej czasu. Co gorsze, fatalnie wyglądała także sytuacja z przewinieniami. Gospodarze, którzy musieli dokonać desperackiego szturmu na bramkę rywala, zagrać z niesamowitą wręcz agresją - nie mogli sobie pozwolić na choćby jeden faul! W 33 minucie Kozieł strzałem po ziemi z niewielkiej odległości zmniejszył straty, ale już chwilę potem za szóste przewinienie, Dulba stanął oko w oko z Grendziakiem. Wykonywany przez niego przedłużony rzut karny padł jednak łupem bramkarza. Niewiele to jednak zmieniło. Kupczyk wycofał bramkarza i założył "hokejowy zamek" pod polem karnym Mariossu, ale murujący swoją bramkę zawodnicy Jarosława Stelmachowicza, przyjmowali większość ciosów (strzałów) na swoje ciało. Krakowianie kompletnie stłamsili przyjezdnych i choć Słupek trafiał jeszcze w poprzeczkę i słupek oraz Krupa kilkakrotnie szczęśliwie interweniował, nie udało się sforsować opolskiego "muru".
Krakowianie na spadek do II ligi na pewno nie zasłużyli w przekroju rundy wiosennej, ale niestety bywa tak, że losy całego sezonu ważą się jednego dnia, dnia ostatecznego rozwiązania. Cóż z tego, że Kupczyk był postrachem ligi w końcówce sezonu, cóż z tego że pozbawił złudzeń na Mistrzostwo Polski nie jednego faworyta, cóż z tego, że krakowianie wygrali wyjazdowy mecz barażowy, skoro w pewien burzowy i deszczowy piątek zespół zanotował słabszy występ, który zdegradował drużynę do II ligi! Tak właśnie wygląda brutalna strona sportu. Wielka szkoda, bo do ekstraklasy awansował właśnie drugi krakowski zespół - Gaszyńscy i wszyscy zacierali już ręce na wielkie derby futsalowe. Trzeba jednak zaznaczyć, że Kupczyk ma olbrzymi potencjał. Żal piłkarzy, żal działaczy i prezesów, ale jeszcze większy byłby to żal, gdyby zaprzepaścić ogrom pracy wykonanej przez Roberta Nazarewicza i jego podopiecznych, czego efekty mieliśmy okazje śledzić w drugiej części rundy rewanżowej... Kupczyk to na tyle renomowana i rozpoznawalna dla kibica drużyna, że zapewne nawet i w drugiej lidze będzie śledził poczynania tego zespołu.
[ tekst: Futbol Małopolska , foto: Kupczyk ]
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.