XII kolejka Ekstraklasy Futsalu - mecz z Jango
Zespół Kupczyka Kraków rozegrał wyjazdowe spotkanie z drużyną Jango Katowice. Było to pierwsze spotkanie rundy wiosennej w sezonie 2006/2007 - niestety zakończone porażką.
Jango Katowice - Kupczyk Kraków
3 : 2 (1:2)
bramki dla Kupczyka: Kossak, Kozieł
bramki dla Jango: Strzempa, Pękala, Kasprzyk
Zdecydowanym faworytem tego pojedynku był zespół Jango, którego od lidera polskiej ekstraklasy dzieli zaledwie jeden punkt. Walcząca o byt drużyna Kupczyka przystąpiła do zawodów bardzo zmobilizowana i pełna agresji. Mimo to, katowiczanie już od samego początku narzucili swój styl gry, konstruowali akcje jedna za drugą, choć trzeba przyznać że w defensywie krakowianie byli w tej części gry bezbłędni. W 5 minucie Kasprzyk kapitalną indywidualną szarżą minął trzech piłkarzy Kupczyka, następnie golkipera i uderzył do pustej wydawałoby się bramki, tam jednak zdołał w ostatniej chwili interweniować obrońca. Odpowiedź krakowian była błyskawiczna, Kossak kompletnie zaskoczył Dulbę i goście nieoczekiwanie prowadzili 1:0. Minutę później po szybkiej kontrze, Badoń w sytuacji sam na sam strzelił za wysoko. W 8 minucie podopieczni Bogusława Kłaputa przeprowadzili trzecią tego dnia kontrę i zdobyli drugą bramkę! Po strzale spod bocznej linii boiska i nieudanej interwencji Dulęby nogami, piłkę z najbliższej odległości do siatki wpakował Kozień.
Obraz gry wciąż się nie zmienia. Jango atakuje, stwarza kilka sytuacji strzeleckich, Kupczyk kontruje, choć pod koniec pierwszej połowy już mało groźnie. Okazje dla gospodarzy mieli za to w 12 minucie Wojtas z Machurą (górą krakowski golkiper), dwie minuty potem z 2 metrów Polasek (znów bramkarz spisał się znakomicie) i w 19 minucie... wówczas tzw. podcinką piłkę w pole karne wrzucił piłkarz Jango, przedłużył jej lot głową Strzempa i tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony, katowiczanie zdobywają bramkę kontaktową. W końcówce wyśmienitą okazję miał jeszcze tercet Podgórski - Janusz - Kozieł, ale ten drugi poważnie spudłował.
Po przerwie oglądaliśmy wciąż taki sam scenariusz, tyle że krakowianie przez pierwsze 6 minut nie byli w stanie ani razu zagrozić bramce gospodarzy. Momentami za to było nerwowo. Gdy zwijającego się z bólu Podgórskiego ignorowali miejscowi, doszło do małego zamieszania z rękoczynami na czele. Po jednym z nich upadł na parkiet jeden z graczy Kupczyka. Winowajca, Strzempa ukarany został żółtym kartonikiem. Podgórskiego zniesiono z parkietu (piłkarz po kilku minutach powrócił do gry). Po okresie niedyspozycji ofensywnej gości, okazję miał Zegarek, ale jego strzał z obrotu znakomicie wyłapał bramkarz. W 33 minucie krakowianie przeżyli najczarniejszą chwilę tego meczu. Z zerowego kąta dośrodkował piłkę Polasek, ale piłka ku zaskoczeniu krakowskiego bramkarza wylądowała w siatce bramki przyjezdnych, którym zburzyła się całkiem konsekwentna, agresywna i bardzo skuteczna gra defensywna. Poirytowani krakowianie podjęli desperackie próby odzyskania prowadzenia, dwie znakomite okazje miał Bizoń, w kilku sytuacjach lepszej koncepcji rozwiązania szybkiej kontry zabrakło innym graczom, między innymi Czechowi. W 36 minucie Kupczyk wrócił z dalekiej podróży. Z 1 metra do "pustaka" nie trafił Machura. W końcówce co prawda w słupek trafił jeszcze Kasprzyk, ale gdy wydawało się że mecz zakończy się niespodziewanym remisem, Kasprzyk powtórzył swoją próbę atomowego uderzenia i na 100 sekund przed zakończeniem meczu dał po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie drużynie Jango... i trzy punkty zarazem.
[źródło: www.futbol.org.pl]
Więcej można znaleźć na stronie:
Tutaj jest miejsce na Twoją reklamę.
Napisz do nas.